Filozofia nauki zajmuje się próbą odpowiedzi na
pytania dot. takiego fenomenu społecznego jakim jest nauka, które wydają się oczywiste
(jak to filozofia). Jednym z takich pozornie oczywistych zagadnień, które
wrosło mocno w świadomość współczesnego człowieka jest kwestia „wyjaśnienia
naukowego”. To czy dane twierdzenie jest naukowo wyjaśnione (uzasadnione)
uznajemy w domyśle za kwestię niewątpliwie rozstrzygalną w kontekście jakiejś tam,
stosowanej przez naukowców metody naukowej. Albo coś jest naukowo rozstrzygnięte
albo nie. Dopuszczamy oczywiście, że istnieje szereg zagadnień, póki co jeszcze
przez naukę niezbadanych, ale te które są zbadane, są tym samym wyjaśnione i
nie powinno być raczej wątpliwości co do tego. Twierdzenie, że nauka składa się
z teorii, co do których nie mamy pewności czy cokolwiek wyjaśniają, (bo też nie
bardzo wiemy co znaczy owo wyjaśnienie), a nawet jeśli coś wyjaśniają, to nie
wiemy czy prawidłowo, (bo brakuje nam jednoznacznego kryterium owej
prawidłowości) , a nawet jeśli prawidłowo, to nie wiemy czy owa prawidłowość ma
trwały charakter, wydaje się być herezją. Tymczasem hipotetyczność naszej tzw.
naukowej wiedzy jest oczywista dla każdego filozofa nauki i dla większości
zaawansowanych naukowców. Czym zatem
jest owo wyjaśnienie naukowe? Tytułem wprowadzenia w temat rozważmy dwa
przykład zdań, które wydają się mieć wyjaśniający charakter: „Upuszczony kamień spada w dół, ponieważ
działa na niego siła przyciągania ziemskiego proporcjonalna do iloczynu masy
ziemi i kamienia i odwrotnie proporcjonalna do kwadratu odległości” oraz „Motocykl wywrócił się na ulicy ponieważ
ulica była oblodzona i doszło do poślizgu”. W obu zdaniach wyjaśnienie określonego zjawiska
dokonuje się w nieco inny sposób. W tym pierwszym, poprzez odwołanie się do
prawa powszechnego ciążenia, wyrażonego funkcją matematyczną (a zatem jakiegoś
prawa natury). W tym drugim przypadku wyjaśnienie sprowadza się do wskazania
bezpośredniej przyczyny poprzedzającej wyjaśniane zjawisko. Ta obserwacja legła
u podstaw dwóch odmiennych podejść do problemu wyjaśnienie naukowego:
nomologicznego i realistycznego. Ten pierwszy bliski był neopozytywistom. Ten
drugi sięga tradycji Arystotelesa i przeżywa dzisiaj swoisty come back. Ani jeden, ani drugi nie
rozwiązuje do końca problemu. W tym pierwszym bowiem przesuwa się problem na
kwestie prawa natury. A w tym drugim, trzeba odpowiedzieć sobie na pytanie co
to jest przyczynowość. Co ciekawe, istnieją koncepcje będące pochodną jednego i
drugiego, które w założeniach wydają się zbieżne. Z modelu nomologicznego wypączkował
tzw. model statystyczno-relewantny (o którym szerzej w załączonym poniżej
tekście). Jego istota polega na przyjęciu że wyjaśnienie naukowe sprowadza się do
wychwytywania określonych regularności (relewancji) w zdarzeniach, które
wyrazić można rachunkiem prawdopodobieństwa. Z kolei filozofowie zajmujący się
przyczynowością, wypracowali model nazywany siecią bayesjańską, który podobne kryteria
stosuje do wyodrębnienia zjawisk przyczynowo zależnych. Zbieżność ta jest na tyle interesująca, że
wymaga pogłębionej analizy. Na razie zamieszczam linki do dwóch moich tekstów poświęconych
zagadnieniu wyjaśnienia naukowego. Pierwszy jest szerszą analizą problemu
zakończoną przybliżeniem słabo znanej koncepcji Hayeka. Drugi dot. wyłącznie
modelu statystyczno-relewantnego i był publikowany w „Zagadnieniach
filozoficznych w nauce”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz