Właśnie wygłosił przemówienie skierowane głównie do studentów Uniwersytetu
w Princeton, które w dość niezwykłej formie ujawniło jego przekonania z zakresu
filozofii ekonomii, polityki oraz etyki (Puls Biznesu z 5 czerwca 2013 r. Całe
przemówienie dostępne jest pod adresem http://vimeo.com/67523271). Od razu stał
się moim idolem, jako że pod większością tych tez mogę się śmiało podpisać. O
czym mówi nam szef amerykańskiej rezerwy federalnej?
1.
O
nieprzewidywalności w zakresie naszych życiowych wyborów oraz w zakresie nauki,
będącej pochodną tych wyborów – ekonomii: „Życie jest nieprzewidywalne. Jeśli
mając 22 lata myślisz, że wiesz, gdzie będziesz za 10 lat, to się mylisz”,
„Ekonomia to wyrafinowana nauka, która specjalizuje się w tłumaczeniu
prowadzącym politykę gospodarczą, dlaczego ich przeszłe decyzje były
niewłaściwe, zaś prawie nic nie mówi o przyszłości.” Jeśli szef FED, od 17 lat
zajmujący się ekonomią jako naukowiec, wyraża takie przekonanie co do jej siły
predykcyjnej, to musi być szczególnym ryzykantem w zakresie podejmowanych przez
niego decyzji politycznych. I jest nim, a co więcej innym zaleca to samo.
2.
O
podejmowaniu ryzyka: „Nie bój się porażki. Jeśli po zejściu z boiska okazuje
się, że nie pobrudziłeś stroju, to przeszedłeś obok meczu”. W tym zakresie jest
dziedzicem znakomitej tradycji w historii myśli ekonomicznej. Od Cantillona
poprzez Knighta, ryzykanci (głównie przedsiębiorcy) postrzegani byli jako
czynnik stabilizujący gospodarkę oraz popychający ją do przodu. Ale
uzasadnienie dla takiej postawy jest także związane z indywidualną satysfakcją
ryzykanta. Tu Bernanke staje się orędownikiem ekonomii szczęśliwości („Skup się
na byciu lepszym człowiekiem. Jeśli nie czujesz się dobrze w swojej skórze to
nawet największe osiągnięcia , nie przyniosą ci satysfakcji”).
3.
O moralnym
obowiązku działania dla powszechnego dobra i o talentach, ale także o tym, że
większość z nas stara się to robić: „Najbardziej utalentowani ludzie muszą
przyjmować największą odpowiedzialność”. Jak wynika z treści jego wypowiedzi Ben Bernanke jest tradycji żydowskiej, ale tym stwierdzeniem wpisuje się w
myśl chrześcijańską od czasów ewangelii (przypowieść o talentach) i ojców
kościoła. Cytuje wprost św. Łukasza. Wpisuje się także w arystotelejską etykę cnót. Ale działanie dla wspólnego
dobra to myśl która jest przynajmniej pozornie, sprzeczna z podstawowym
założeniem ekonomii klasycznej jaką była jednostka instrumentalnie realizująca
swoje egoistyczne potrzeby (homo
oeconomicus). Podkreślam – pozornie. Adam Smith bowiem to założenie
wykorzystywał wyłącznie do wyjaśniania samoregulacyjnych mechanizmów gospodarki.
W swoich pismach etycznych przedstawiał inną wizję natury człowieka, która
wyposażona była w naturalne dyspozycje (uczucia moralne), skłaniające ją do
współpracy z innymi ludźmi. Źródłem tych dyspozycji były moralne oceny wyrażone
w odniesieniu do innych ludzi, które prowadzić miały do ukształtowania,
abstrakcyjnego, wewnętrznego obserwatora, prekursora superego. Jeśli taka
koncepcja ludzkiej natury byłaby prawdziwa, to powszechne (zwłaszcza w Polsce)
oskarżanie polityków o prywatę i partykularyzm jest w znacznej części
nieusprawiedliwione. Tak też sądzi Bernanke: „Większość polityków stara się
robić dobrą robotę. Jeśli masz predyspozycje to warto spróbować.” Ale zauważa
także, że przypisywanie im realizacji jakiegoś planu, zakładającego ich złe
intencje pozostaje w sprzeczności z tezą o nieprzewidywalności konsekwencji
naszych decyzji. „Jeśli myślicie, że negatywne skutki niektórych posunięć
polityków wynikają z ich złej woli, ogromnie przeceniacie efektywność ich
działania.”
4.
O silnym
zdeterminowaniu naszych życiowych wyborów przez nasza biologiczną konstrukcję i
o możliwości przełamywania tego. „Mądrze wybieraj partnera: piękno zewnętrzne
to sposób, w jaki ewolucja nauczyła nas rozpoznawać, że druga osoba nie ma zbyt
dużo pasożytów jelitowych. Poza nim są jednak inne ważne sprawy.” Jak widać
szef FEDu czerpie całymi garściami z różnych szkół ekonomicznych, w tym także
tych silnie nieortodoksyjnych, behawioralnych i ewolucyjnych. Drzemiący w nas
„zwierzęcy instynkt” pozwala lepiej zrozumieć wiele irracjonalnych zachowań
rynkowych. Jest w tym jednak także szczypta optymizmu. Ostatecznie to nasz
rozum podpowiada nam jakie „inne ważne sprawy” winniśmy brać pod uwagę i choć
nie jest to łatwe, to wiedza dot. tego instynktu, pozwala nam lepiej wybierać.
5.
O tym jakie
to „inne ważne sprawy” są warte aby za nimi podążać. „Liczy się ciężka praca.
Zwykli ludzie, którzy pracują uczciwie, są często nie tylko bardziej godni
szacunku od tych którym się powiodło, ale też lepsi z nich kompani do piwa.” Praca
przynosi satysfakcję i jest, jak dotąd najlepszą statystycznie receptą na
względnie dostatnie i szczęśliwe życie. W największym stopniu przyczynia się
też do budowania dobrobytu powszechnego. Sukces, zwłaszcza finansowy, często
bywa efektem przypadku (co jest spójne z tezą o nieprzewidywalności
konsekwencji naszych działań). Ci którzy go doświadczyli, w gruncie rzeczy nie
mają nam nic ciekawego do powiedzenia. Przeceniając własny udział w owym
sukcesie, udzielą nam w najlepszym
wypadku zestawu wskazówek, które zaprowadzą nas na manowce, a przy tym będziemy
musieli przy piwie znosić ich pyszałkowatą postawę. Lepiej pić z ciężko
pracującymi. Jest szansa, że ci prawdziwie docenią chwilę prostej rozrywki.
Panie Marcinie....przemówienie rzeczywiście ładne. Ale żeby zaraz stanowiło nominację na zaszczytne miano Pańskiego idola?!
OdpowiedzUsuńŻeby być idolem, to trzeba się odróżniać, natomiast pod powyższymi tezami/sugestiami ja także bym się podpisał! Mało tego, sądzę że podpisali by się pod tym także i: Freedman, Hayek, Samuelson,Keynes, Greenspan, Kahnemann, Stiglitz, Marks oraz Engels (wszystkich panów razem i każdego z osobna przepraszam,za towarzystwo w jakim się znalazł ;-))
No nie wiem. Z tymi tezami, pod którymi możemy się podpisać jest mniej więcej tak jak z jajkiem Kolumba. Jak już zostały wypowiedziane, to możemy się podpisać. Osiągniecie jednak polega na tym, że ktoś je wypowiedział, albo też zestawił w odpowiedni sposób. A co do tego na ile pod tezami Bernanke podpisaliby się wyżej wymienieni to wcale nie jestem tego taki pewien. Weźmy np. kwestię przewidywalności. Chyba neoklasyczni ekonomiści i dialektyczni materialiści mają po tym względem inne zdanie, przynajmniej w obszarze przewidywalności zdarzeń gospodarczych. Wątpię także aby Mars i Engels zgodzili się z chrześcijańską filozofią Bernanke i imperatywem wykorzystywania swojego talentu dla dobra społeczeństwa. Nie wiem też czy Friedman i Samuelson tak chętnie zgodziliby się z biologicznym determinizmem naszych decyzji.
UsuńOczywiście zestawienie jest ciekawe. Ja jednak raczej uparcie uważam, że poziom ogólności stwierdzeń jest tak wielki, że można tutaj mówić o ich trywialności. Ani Friedman ani Samuelson nie zakładają w swoich modelach determinizmu biologicznego, ale musieliby być kompletnymi ignorantami, żeby stwierdzać, że biologia nie odgrywa pewnej roli w działaniach gospodarczych. Każdy ekonomista przyjmuje pewne założenia i (zwykle) jest ich świadomy. Ergo.... twierdzę, że każdy podpisze się pod tezami poruszonymi przez Bernanke, nie znaczy to jednak, że każdą z nich uwzględni w swych badaniach.
Usuń