czwartek, 23 sierpnia 2012

Niecodzienny hołd dla eksperckiej intuicji


Jesteśmy zniewoleni przez opinie tzw. ekspertów. Nie ma co do tego wątpliwości. Depozytariusze wiadomości specjalnych są odmianą współczesnych szamanów. Zamiast jednak wróżyć z trzewi barana, zestawiają cyferki lub paragrafy. Ani w jednym ani w drugim nie sposób znaleźć jakiś reguły. Mam tu jednak na myśli faktycznie uskutecznianą praktykę, a nie zasady idealne, którymi owi eksperci winni się kierować (choć te drugie też pozostawiają sporo do życzenia).
 Skupię  się na jednym szczególnym obszarze, który z przyczyn zawodowych jest mi bliski – wyceny wartości składników majątku, a w szczególności nieruchomości. Jest wiele różnych metod wyceny. W przypadku jednak tzw. podejścia porównawczego (wyceniam wartość składnika majątku na podstawie cen w dotychczas zaobserwowanych transakcjach) zasadniczo obowiązują trzy: metoda porównania parami, korygowania ceny średniej i analizy statystycznej rynku. Matematycznie najbardziej skomplikowana jest ta ostatnia i jej zrozumienie wymaga już trochę zaawansowanej wiedzy z zakresu statystyki. Jest ona też najrzadziej stosowana. Chyba sami biegli jej nie rozumieją. Dwie poprzednie też wymagają trochę matematyki, ale nie wykraczającej poza poziom wiedzy maturalnej (mnożenie, dodawanie, liczenie procentów + podstawy algebry). W wielu ekspertyzach z którymi miałem do czynienia ta matematyka bywa skrzętnie ukryta. W opinii nie widać jakich dokładnie obliczeń dokonywał biegły. Jakieś tabelki, wagi, założenia. Czasami w złącznikach uda się odnaleźć ukryty algorytm, a czasami trzeba się go domyślać. Znając z grubsza metodę nie jest to jednak bardzo skomplikowane. I tu zaczyna się zabawa. W formalnych postępowaniach prawnych (sądowych czy administracyjnych) prawie nigdy nie sprawdza się prawidłowości stosownych algorytmów oraz poprawności wyliczeń. Mam tu na myśli li tylko poprawność matematyczną oraz spójność z przyjętymi przez biegłego założeniami (czyli poprawność logiczną). Od pewnego czasu jednak, w miarę możliwości zacząłem to robić. I pozwolę sobie na sformułowanie roboczej hipotezy na podstawie tych kilkunastu opinii, które do tej pory sprawdziłem: Każda opinia zawiera błędy bądź rachunkowe bądź logiczne. Większość (czyli powyżej 50%) zawiera błędy istotne, czyli takie których wyeliminowanie wpływa na konkluzje opinii. Biegli mylą się nagminnie! I co z tego? I nic. Co najmniej z dwóch powodów.
Po pierwsze, próba przekonania organu, którego rolą jest ocena opinii, że zwiera ona błędy matematyczne jest nie lada wyzwaniem. Wymaga ona bowiem od przekonującego, aby zmusił organ do ponownego wykonania mozolnej pracy matematycznej i prześledził całość rozumowania lub wyliczeń. Najczęściej trzeba to zrobić nie przy tablicy w ramach intensywnej, interaktywnej dyskusji, ale w przygotowanym piśmie procesowym. Takie pismo z natury swojej upstrzone będzie formułami matematycznymi i obliczeniami, co skutecznie zniechęca do zapoznawania się z nim . Działa tu fenomen, opisany w ekonomii eksperymentalnej jako awersja do niejednoznaczności (ambiguity aversion). O niechęci do obliczeń pisałem też uprzednio (Błąd hazardzisty ...).
Po drugie, pomimo wyłapywanych błędów, konkluzje końcowe wcale nie odbiegają istotnie od tych, które przyjęlibyśmy jako prawidłowe. W analizowanych przeze mnie opiniach pozwalałem sobie kilkukrotnie na własne wyliczenia eliminujące błędy. Jeśli tylko charakter zlecenia nie zmuszał mnie to tendencyjnego uwypuklania absurdów, to takie wyliczenia pokazywały, że pomimo ujawnionych błędów logicznych i matematycznych, ich eliminacja oraz przyjęcie prawidłowych założeń nie zmieniały radykalnie konkluzji opinii. I to jest chyba najbardziej zadziwiające.  W tym miejscu pozwolę sobie na kolejną hipotezę. Wydaje się, że ekspercka konkluzja formułowana jest intuicyjnie na podstawie doświadczenia. Czym większe doświadczenie, tym trafniejsza konkluzja. Cała paplanina zawarta w opinii, służy li tylko, mniej lub bardziej udolnemu usprawiedliwieniu konkluzji. Hipotezę tą potwierdzają wyniki badań nad intuicją, które omawiane są m.in. w książce Davida G. Meyersa, Intuicja. Jej siła i słabość. Generalnie słabość. Tzw. intuicja nas zwodzi. Rzetelna analiza problemu pozwala na trafniejsze rozstrzygnięcie. Wyjątkiem jest jednak intuicja ekspercka. Ta wydaje się działać i stanowi zadziwiającą zdolność naszego umysłu do wypracowywania skrótów myślowych, heurystyk, pozwalających na szybsze formułowanie wniosków, z przyczyn nie do końca uświadamianych. Tyle, że później trzeba to jeszcze uzasadnić. I z tym bywa gorzej.
Tzw. judgement intuitive działa także wśród sędziów. Jego obserwacja stała się zaczątkiem amerykańskiego realizmu prawnego. O tym jednak w innymi tekście …

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz